3 lut 2009

Lica.

Birma miała być skończona, a tu masz! Coś się zawieruszyło: luźne podsumowanie wyjazdu. Teraz czas na Kambodżę, a więc czeka na mnie zniechęcająca sterta zdjęć do upublicznienia. Sprawy mają się jednak tak, że jutro wyjeżdżam do Laosu: samotnie, na dobre dwa tygodnie. Zaległa fotorelacja musi poczekać. Nic jej nie będzie, a szkoda - mogłaby się uszlachetnić niczym dojrzewające wino :) Zawiodła mnie ta Kambodża, jak to się mówi, na maksa. Angkor się obronił, ale poza nim niczego nie ma... (może złą obrałam trasę wędrówki?). Chciałam napisać, że sami zobaczycie, ale właśnie - niewiele zobaczycie. I tak oto zachęciłam Was, czytaczy, do wizytacji. Ciao!