23 lut 2009

Chiński Nowy Rok w Wietnamie.

Jestem bluźniercą. Nie przystoi mówić o Chińskim Nowym Roku w Wietnamie - tu obchodzi się Tet (choć de facto to to samo). Zapomniałam o tym fakcie, ale pomiędzy Kambodżą i Laosem był noworoczny tydzień spędzony w Sajgonie. A więc teraz o święcie Tet trzy słowa: największe, najważniejsze i najhuczniejsze. Patrząc jednak na tę fiestę polskim okiem, twierdzę, iż obchodom bliżej do naszego Bożego Narodzenia niż Sylwestra czy Nowego Roku. Tet jest bardzo rodzinny, nieco wyciszony, niedzielny, choć okraszony i pokazem sztucznych ogni, i paradami, i pokazami akrobatów. Dwa lata temu miałam okazję bawić na obchodach Chińskiego Nowego Roku w Hongkongu - tam to się działo... wierzcie! a tu, w Mieście Ho Chi Minha, wszystko odbyło się jakoś tak spokojnie. O rany, było wręcz sennie! Wszystko, naprawdę wszystko było zamknięte. Wolę nie wspominać tych ciężkich chwil :/ Udałam się więc na spacer po pagodach Chinatown'u - to raz, a dwa - pojechałam, zorganizowaną wycieczką, zobaczyć Deltę Mekongu (ale to było jedno wielkie nieporozumienie).