4 gru 2008

Faworytka i pożegnanie.

Takie ładne dziewczątko wpadło mi w obiektyw - zauroczyła mnie jej twarz w tłumie. Moje ulubione zdjęcie z Sapy (pierwsze z zamieszczonych) na zakończenie fotorelacji. Uzewnętrzniłam się fotograficznie do cna. Znowu wybywam, tym razem na dłużej... do Hanoi powrócę dopiero pod koniec stycznia i wtedy zacznę nadawać. Święta w tym roku mam na wyjeździe. Ha, cieszę się niezmiernie z tej podróży! Nie napiszę, co zamierzam zobaczyć, bo sama nad tym jeszcze nie panuję. Za tydzień dobije do mnie mój kompan życiowy - razem przez miesiąc się włóczyć będziemy. Pełnia szczęścia! no to do usłyszenia...

Sapa. Targ niedzielny: Czarni H'mong oblegli miasto.

2 gru 2008

Fansipan. 3143 m n.p.m.

Najwyższy szczyt Wietnamu, a zarazem całego Półwyspu Indochińskiego, zdobyty. Podążyłam przetartym przez ukochanego szlakiem... Wspinaliśmy się w czwórkę (para Australijczyków, Maria i ja) wspierani przez przewodnika i dwóch tragarzy z plemienia Czarnych H'mongów. Zrealizowany program to trzy dni trekkingu z dwoma noclegami w dżungli. Żeby oddać zimno panujące na górze, musiałabym użyć przekleństwa w opisie. Powstrzymam się - było, minęło. Góra do trudnych niby nie należy, ale chwilami było ciężko. Człowiek wspina się całym sobą: chwyta kłącza, liany, korzenie - pełznie. Były mleczne mgły, był szron, był zamarznięty las bambusowy. Od szczytu niebo nam się rozświetliło. Było R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-I-E.

Sapa, Wietnam.

Sapa to mocny punkt na turystycznej mapie Wietnamu: górski kurort północy jest kotłem mniejszości etnicznych i zarazem bazą wypadową na szczyt Fansipan (najwyższa góra Wietnamu). Początkowo myślałam, że samo miasto ma niewiele do zaoferowania. Przyjechałam tu po to, by zdobyć wyżej wspomniany szczyt. Myliłam się bardzo - Sapa mnie wciągnęła. Trudno mi było właściwie stamtąd wyjeżdżać... planuję powrót na wiosnę.

Bac Ha, Wietnam. Targ niedzielny (część 2).