Połowa atrakcji turystycznych świata to ruiny. Niekiedy „wymiękam” w temacie i na Bliskim „wymiękłam” właśnie w Apamei. Przestałam absorbować otaczającą mnie przestrzeń. ----- Czytam podróżnicze zapiski Herberta i mi trochę wstyd w obliczu tego, co on notuje: „Więc widzę je po raz pierwszy w życiu, naocznie, realnie. Będę mógł za chwilę pójść tam, przybliżyć twarz do kamieni, zbadać ich zapach, przesunąć ręką po rowkach kolumny. Trzeba uwolnić się, oczyścić, zapomnieć o wszystkich widzianych fotografiach, wykresach, informacjach. …”. Potrzebny chyba RESET całkowity.
30 wrz 2010
29 wrz 2010
27 wrz 2010
Towarzystwo.
Może teraz o tym, że jadąc w grupie skupiasz się bardziej na grupie, mniej na otoczeniu. Jest wakacyjnie i miło. Jest inaczej. Wszystkiego, mówią, mieć nie można. Tym razem były przyjemności.
26 wrz 2010
21 wrz 2010
Klasztor Mar Musa, Syria.
Plan był trzydniowy, a już po pierwszej nocce
daliśmy nogę. Jesz, pijesz, pracujesz, żyjesz. Zatrzymaliśmy się tam i z
ciekawości (bo to jeden z nielicznych klasztorów chrześcijańskich w Syrii), i z
wyrachowania (Pan nie płaci, Pani nie płaci – łoży chyba Watykan). W każdym
razie, wykończył nas już pierwszy modlitewny wieczór. Przy pierwszej okazji
zwialiśmy do Hims, do syryjskiej rodziny na arak i piwo. ----- Na zdjęciu
poniżej szanowny brat i nowy kolega Arnan. Jeden i drugi pod wpływem.
16 wrz 2010
Wadi Rum, Jordania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)