1 gru 2008
Simao, Chiny.
Nasze pierwsze większe (cywilizowane) miasto po drodze. Sympatyczny pan z autobusu postanowił dopomóc nam w znalezieniu taniego noclegu i wywiózł nas taksówką o 11 wieczorem do dzielnicy domów publicznych. Nie było odwrotu - zostałyśmy na noc w pierwszym lepszym hotelu z podróbką viagry i kilkoma opakowaniami prezerwatyw na nocnym stoliku. Różowe światło biło po oczach na ulicach i w takiej aurze nie wyciągałam aparatu. Teraz żałuję. Nad ranem szybko zwinęłyśmy się na dworzec. Zamieszczone fotografie pokazują tamtejszą okolicę.