7 gru 2009

Trip: Cottbus - Amsterdam. Dzień drugi (i trochę trzeci).

Próbowałam sklecić jakieś chronologiczne story, ale zamazały mi się czasoprzestrzenne granice i wspomnienia zostały wymieszane. --- Zaczęło się na pewno od Van Gogha. Potem był rower, wszystkie te kanały, porty, te czerwone latarnie, kawiarnie, coffee shopy... i rozproszona architektura współczesna. Wszystko to było mokre, solidnie zroszone deszczem. O, a wieczorem suszyłyśmy się w tej naszej ruderze i wspólnie coś tam pichciliśmy. Pojedli, popili, zabawili się. (...) Vivat Amsterdam po raz drugi!